Każdy, kto uczy w szkole, wie, że ona czasem „zasysa”. Prace klasowe leżą i piętrzą się, ba, ma się nawet wrażenie, że żyją własnym życie, zwiększając niepostrzeżenie swoją objętość. Jestem właśnie w takim momencie. Wystarcza energii na zachwyty, niekoniecznie na pisanie o tekstach. Dlatego poniżej wiersz Świetlickiego. Intrygujący (jak dla mnie, oczywiście).
Marcin Świetlicki: To be
To be, przetłumaczyłem sobie
ze swojego na swój,
to be, tych rzeczy się nie robi,
to be,
bezsenność całkiem rozwleczona
na dni i noce,
maleńkie absurdalne domki,
ludzki pęd do zdobienia okolicy,
a potem większe domki, wystrój samochodów
architektura więzień, telefonia
bogate wnętrza, to be,
to be, nie masz gdzie żyć,
a powinieneś – tak
powiedziałem sobie,
to be, upiorze, to be.
Muzyka środka, Kraków 2006